Zbigniew Tomaszczuk

 

Fotografie otworkowej z mojej kolekcji

 

Od wielu lat zajmuję się teoretycznym rozpoznaniem fotograficznego medium.Wśród osobistych refleksji pewna część dotyczy fenomenu popularnej u nas fotografii otworkowej (1). Właśnie dlatego, kiedy dostałem propozycję skreślenia kilku zdań na ten temat, przyznam się, że stanąłem przed zadaniem niełatwym. Cóż więcej można bowiem napisać na temat tendencji już tak szeroko przeanalizowanej w wielu publikacjach, że powołam się chociażby na bardzo wartościową książkę Marianny Michałowskiej "Niepewność przedstawienia" (2), w której fotografia otworkowa została omówiona z filozoficzną dociekliwością. W przypadku tego tekstu będzie to więc swoiste podsumowanie refleksji z pozycji obserwatora "otworkowej" sceny fotograficznej w Polsce i kolekcjonera tego typu fotografii.

Zacznę od tego, że dla jasności wywodu, dla własnej potrzeby i niejako z dydaktycznego zapału, dzielę otworkowe realizacje na trzy zasadnicze grupy. Do pierwszej zaliczam fotografie, których istota opiera się na wartości samego obrazu, szczególnie doceniając takie prace, w których specyficzna dla fotografii otworkowej definicja obrazu wymykająca się pojęciu głębi ostrości stanowi ich wyróżnik. Do grupy tej zaliczam również i te, które mieszczą się w tendencji fotografii przypadku, czyli takie, w których autor zdawał się nie przewidywać efektu końcowego, zdając się na czekającą go niespodziankę ale również i takie, gdzie fakt użycia kamery otworkowej nadaje banalnej rzeczywistości niebanalnego wizerunku. Do drugiej grupy zaliczam projekty opierające się na konstruowaniu własnych urządzeń rejestrujących obraz, stanowiących swoistą opozycję w stosunku do fabrycznych instrukcji obsługi. Wreszcie do trzeciej zaliczam wszelkiego typu działania z kamerą otworkową, kiedy to użycie tego środka wiąż się z pojęciem akcji, performaces czy po prostu z zabawą. Zdając sobie sprawę z oczywistości przenikania się tych tendencji zwracam uwagę na zasadniczy wyróżnik, mianowicie na świadomość użycia tego środka wypowiedzi. Mniej interesują mnie realizacje, w których autor użył kamery otworkowej jako ciekawostki czy przygody z nieznanym, bowiem fakt użycia określonej techniki nie przesądza jeszcze o wartościowym wyniku. Fotografia bez obiektywu, jak każda technika rządzi się swoją estetyką i sama w sobie warta jest tylko tyle co popkultura ją rodząca. Popularność samej techniki daje się bowiem wpisać w kategorię popularnego kulturowego ruchu i ciekawe projekty mają się tak do całości, jak przysłowiowe rodzynki w cieście.

Spróbujmy jednak przyjrzeć się tym rodzynkom, z góry zakładając subiektywny wybór związany z faktem, iż pod uwagę wziąłem tylko wybrane przykłady z mojej kolekcji.

I tak: Paweł Bownik w cyklu "Traktat o sztucznym świetle" zainspirował się przedmiotami świecącymi własnym światłem. Wykorzystując długie naświetlanie wyłącznie przypisanego im oświetlenia przedmioty te zbudowały własną przestrzeń narzucając jej swoją barwę i kształt.

Jakub Byrczek posługuje się nie tylko archaicznymi konstrukcjami, ale też pierwotną wobec współczesnej technologii talbotypią. Samodzielnie wykonywane papiery solne służą mu do wytwarzania prostych obrazów otaczającej go rzeczywistości. Sama fotografia nie rządzi się wymyślną estetyką, ponieważ autor interesuje się nie tyle warstwą formalną obrazu, co samym procesem powstawania fotografii, przypisując aktowi fotografowania wartość wręcz magiczną (3).

Artur Chrzanowski wykorzystuje maksymalną głębię ostrości powstałych fotografii, tworząc prace z charakterystycznym uwypukleniem pierwszego planu. W ten sposób znaczenia nabierają banalne, codzienne przedmioty. Natomiast w swych najciekawszych realizacjach inscenizowanych, odwołuje się do znaków wywodzących się z pop-kultury.

Zdzisław Dados, pracuje w konwencji fotografii pejzażowej, szczególnie interesując się istotą światła. Bardzo często wykorzystuje załamanie i rozszczepienie światła na krawędzi otworka, które tworzy w ten sposób interesujące barwne widmo. W tym sensie prace te podobne są do realizacji Ryszarda Karczmarskiego, który również często wykorzystuje zjawisko dyfrakcji. Istotą fotografii tych autorów jest świadome wykorzystanie koloru. Wyróżnikiem fotografii Karczmarskiego jest panoramiczny format zdjęć.

Sławomir Decyk w cyklu "Cyklografie" połączył kamerę otworkową z mechanizmem zegarowym. Tym sposobem wykonał serię długich naświetleń drogi Słońca. Jest to autorska wersja projektu "Solaris" realizowanego od kilku lat przez grupę fotografów związanych z poznańską Akademią Sztuk Pięknych (4). Prace Decyka jeszcze raz podkreślają fakt, że nasze oko nie widzi rzeczywistości w sposób w jaki potrafi zarejestrować ją aparat fotograficzny. Projekt "Solaris" reprezentowany jest w mojej kolekcji cyklem prac Pawła Kuli. Dla przypomnienia projekt polega na fotografowaniu nieba w półrocznych odstępach czasowych (od przesilenia do przesilenia). Tak długi czas naświetlania powoduje, że obraz podlega solaryzacji. Dla mnie istotne jest to, że zaistnienie projektu w internetowej akcji powoduje włączenie się coraz to nowej liczby uczestników i stanowi działanie z obszaru szeroko pojętej wizualnej komunikacji.

Tomasz Dobiszewski jest autorem wielu cykli, że wymienię dwa z nich. W pierwszym pod nazwą "palingenesis" fotografuje kamerą umieszczoną u sufitu pomieszczenia przestrzeń pokojów zderzając różne skale odwzorowania fotografowanych przedmiotów. Tworzy tym samym iluzyjne przenikanie realnego z zainscenizowanym. W drugim projekcie wykorzystuje zmultiplikowanie obrazu przez fotografowanie aparatem skonstruowanym z opakowania po lekarstwach. Kamera ma tyle obiektywów ile było pastylek lekarstwa. Każdy obiektyw tworzy własny obraz a całość stanowi wspomnianą zmultilplikowaną przestrzeń.

O fotografii Marka Domańskiego tak pisze Agnieszka Kurant " Konstruując zamknięte mikroświaty, pararelne realności, wprowadza swoją twórczość w wymiar pewnej tajemnicy, obecnie zaś jedynie ta ostatnia jest nas być może w stanie zbliżyć do utraconej, jak się wydaje bezpowrotnie, aury obrazów." (5).

Również Eugeniusz Józefowski, wykorzystuje w większości swoich zdjęć efekt inscenizacji. Ulubionym motywem artysty jest łączenie ludzkich postaci z tajemniczymi szklanymi kulami na pierwszym planie. Tylko one wydają się trwać i być realnymi w kontekście zanikających na dalszym planie postaciach.

Prace Jarosława Klupsia oparte są na pomyśle skonstruowania aparatu stanowiącego coś w rodzaju połączonych z aparatem okularów skierowanych na własną twarz. Tym samym aparat rejestruje autoportret i otoczenie. Klupś dokonuje wielogodzinnych naświetleń, w czasie których wykonuje codzienne czynności. W efekcie, mimo tak ekstremalnie długich naświetleń powstają dość czytelne wizerunki własnej twarzy, natomiast otoczenie jawi się jako nieostre tło poprzecinane smugami rejestrowanych świateł. Okazuje się jeszcze raz, że człowiek stanowi najistotniejszą część otaczającego go kosmosu. Jednocześnie pełne smug tło, to skondensowany obraz upływającego czasu.

Piotr Komorowski udowadnia w swoich pracach, że fotografia otworkowa może być doskonała technicznie. Służy mu ona do promocji rodzinnego miasta Wrocławia. Zdjęcia te spełniają więc funkcje użytkowe dodatkowo wzmocnione niekonwencjonalną, jak dla projektów folderowych, formą fotografii otworkowej.

Georgia Krawiec "używa własnoręcznie zbudowanej kamery otworkowej, która stanowi swoistą zasłonę pomiędzy nią a fotografowaną osobą. Ustawia aparat naprzeciw portretowanej postaci, określa z reguły kilkuminutowy czas naświetlania i....opuszcza studio. Portretowany zostaje sam na sam z kamerą. Od jego relacji wobec aparatu, od wytrzymałości na długotrwałe pozowanie zależy efekt końcowy. Ale to jest tylko pierwsza część pracy. Ta druga, zasadnicza, kreatywna, dopiero się zaczyna. Georgia Krawiec dokonuje wyboru z kilku próbnych fotografii i zaczyna kolejną część pracy. Używając technik optycznego montażu tworzy końcowy obraz, który stanowi składową fotografii uzyskanej w procesie pozowania i technicznych zabiegów, często z użyciem kilku negatywów" (6).

Do najciekawszych fotografii otworkowych Jacka Lalaka, należy moim zdaniem wieloobrazowa struktura obrazów pod nazwą "Sześć prostych ćwiczeń". Praca ta w postaci zmontowanego tablo, to sześć fotografii aktów, które tworzą intrygującą graficzną formę.

Andrzej J. Lech używa kamery otworkowej w swoim specyficznym, rozpoznawalnym dla całej twórczości stylu. Natomiast ciekawostką mojej kolekcji jest to, że przygotował dla niej zdjęcia w postaci dyptyków. Łączą one konwencję fotografii kontaktowej z klasycznym dla tego autora sepiowaniem końcowej kopii.

Katarzyna Majak, jest jedyną znaną mi w Polsce autorką posługującą się w twórczy sposób płytką strefową. Tą metodą wykonała wiele autoportretów i interesujący cykl "Kanapa", o którym Anastazja Dwulit pisała iż: "Te fotografie nie są żadną prawdą o nikim - to zaledwie fantom kogoś nieznanego na chmurze kanapy. Nawet po zdjęciu kolejnych warstw, naskórków nie docieramy do żadnej "rzeczywistości"; pozostaje forma, której tożsamość jest uwodzona". (7)

Wśród prac Ewy Martyniszyn, najciekawsze dla mnie są te wykonane z pozycji aparatu. Kamera otworkowa staje się niejako pułapką, którą ustawa autorka w różnych miejscach mieszkania. To tak jakby obserwowały ją i śledziły różne codzienne przedmioty z miejsc, do których nie mógłby dotrzeć tradycyjny aparat fotograficzny.

Anna Młotowska w cyklu "Po ciemnościach światło", łączy obraz widziany kamerą otworkową z wyładowaniami elektrostatycznymi spowodowanymi odrywaniem klejącej taśmy mocującej w kamerze negatyw. Błyski te stanowią dla fotografowanej sceny dodatkową energetyczną przestrzeń.

Marek Noniewicz bardzo wszechstronnie penetruje fotografię otworkową. Od konstruowania kamer z pokoi (mieszkań) swoich przyjaciół, w których wykonuje autoportrety poświadczające poprzez własną obecność uczestnictwo w procesie fotografowania, po fotografowanie niekonwencjonalnymi urządzeniami, jak dziurą w Ziemi, aż po "światłoczułe przesyłki", czyli wędrujące w obiegu pocztowym paczki z materiałem światłoczułym naświetlanym samoczynnie podczas podróży (8).

Wiktor T.Nowotka należy do nestorów stosowania kamery otworkowej w Polsce. Wcześniej prekursorskie realizacje wykonywał Paweł Borkowski z Gdańska. Niewielu pamięta, że również w dorobku Zbigniewa Dłubaka były otworkowe fotografie, a do jednych z ciekawszych z okresu wczesnych prac Nowotki należą prawie w ogóle nie znane fotografie Wiktora Urbanka. Istotą wielu prac Nowotki jest wspomniana na wstępie tego tekstu niespodzianka związana z niewiadomą w przypadku oderwania kamery od oka, czy też wielokrotnego naświetlania wielu widoków.

Element zaskoczenia i niespodzianki ważny jest również dla Andrzeja Plocha, który właśnie te cechę fotografii otworkowej uważa za najbardziej dla siebie istotną.

Prace Marka Poźniaka i Przemysława Zajferta można rozpatrywać w kategoriach sztuki komunikacji. Jeden z autorów wykonuje zdjęcia w Berlinie kamerami dwuotworkowymi, ale używając tylko jednego (górnego) z otworków, następnie przesyła aparaty z tak naświetlonym materiałem do Stuttgartu gdzie mieszka drugi autor, który wykonuje zdjęcia swojego miasta na dolnej nienaeksponowanej części materiału światłoczułego. W ten sposób powstają fotografie przenikających się widoków miast, łączące na jednym obrazi subiektywne wizje dwóch artystów.

Michał Węgrzyn, zbudował kamerę w postaci sześcianu. Każda ze ścian stanowi mocowanie materiału światłoczułego a jednocześnie jest czołówką kamery otworkowej. Tym sposobem w czasie ekspozycji powstaje jednocześnie sześć obrazów widzianej rzeczywistości.

Natomiast fotografie Witolda Węgrzyna, są bardziej tradycyjne. W moim zbiorze przeważają jego autoportrety stawiające pytanie o istotę wizerunku.

Stefan Wojnecki wpisuje swoje prace w lansowanej przez siebie ideę fotografii postmedialnej, czyli fotografii będącą poza medium (9).Dotyczą one peryferyjnych właściwości fotograficznego obrazu. Autor interesuje się wpływem kształtu otworka na wygląd fotografii.

Istotą zdjęć Piotra Wołyńskiego jest to, że autor potrafi w pełni wykorzystać tę cechę kamery otworkowej, która banalną rzeczywistość zamienia w niebanalne obrazy, jak to ma miejsce w wielu jego pracach. Podkreśla to Grzegorz Przyborek pisząc: "Fotografie pt. Pułapka Pana Boga i Poznanie z 1998 r. opierają się na banalnym temacie w fotografii - komunii świętej. Temat ten jest w Polsce kwintesencją fotografii pamiątkowej i rodzinnej. Jest tak zrośnięty z naszą kulturą, jak większość fotografii z albumu rodzinnego. Jest to temat, który wiąże się z symboliką naszego narodowego istnienia. Lecz kiedy Wołyński używa do utrwalania tego tematu najbardziej prostego, wręcz prymitywnego w konstrukcji narzędzia jakim jest kamera otworkowa, to temat ten przestaje być banalny, a staje się wręcz wartością uniwersalną, tak jak uniwersalne jest pojęcie narodzin, cierpienia i śmierci" (10).

Edyta Wypierowska tak pisze o swoim cyklu: "Sfotografowane przeze mnie w kilkuminutowych naświetlaniach owoce są w dziwnym stadium między dojrzałością a zepsuciem. Stan ten nie jest określony jednoznacznie. W czasie naświetlania owoce wydawały się dojrzałe i soczyste, a jednak na fotografiach jest w nich coś, co zapowiada ich szybki rozkład. Nie można definitywnie opowiedzieć się za jedną z tych cech, ponieważ każda z nich ma pewne znamiona drugiej" (11). Czyżby więc fotografia otworkowa pozwoliła zarejestrować fazę niedostępną kamerze z optyką?

Prace Piotra Zabłockiego wykorzystują wielokrotne naświetlenia tej samej klatki negatywu. Jednakże autor fotografując kamerą z celownikiem, potrafi przewidzieć każdorazowy widok. W przeciwieństwie więc do zdjęć, w których wielowidokowe obrazy są niewiadomą w przypadku zdjęć Zabłockiego wszystko jest dokładnie zakomponowane. Jedyna niewiadoma związana jest z efektem długiego czasu naświetlania. Przenikające się przestrzenie na fotografiach Zabłockiego upodabniają jego realizacje do form kubistycznych.

Na zakończenie przywołam tu własny cykl pod nazwą "Pinhole-TV-Polaroid", o którym Marianna Michałowska tak pisze: "W swoich realizacjach Tomaszczuk prowadzi dyskusję z prostym utożsamieniem fotografii i reprodukcji. Tworzy bowiem obrazy, które są unikatami, na podobieństwo dagerotypów. Co więcej ich powtórzenie w takiej samej postaci jest niemożliwe. Poddawany analizie jest tu także problem przynależności medium do świata kultury masowej. Zauważmy bowiem, że zarówno polaroid, jak i telewizja łączone są z kulturą popularną. Charakteryzuje je dostępność i łatwość przyswajania. Tymczasem fotograf stawia znak zapytania przy obu tych właściwościach." (12)

Przypominam, że wszystkie opisane prace pochodzą z mojej kolekcji fotografii otworkowej, która z założenia ma stanowić zachętę do tworzenia własnych kolekcji fotografii. Zbieranie fotografii nie jest u nas szczególnie popularne. Związane jest to z wieloma uwarunkowaniami, między innymi faktem, że nie istnieje w Polsce tzw. "rynek wtórny", ale również z brakiem szerszej promocji fotografii w obiegu galeryjnym. Dlatego jedną z funkcji tej kolekcji jest właśnie próba takiej promocji poprzez wystawiani jej w różnych miejscach. (13)

 

(1) Zbigniew Tomaszczuk, Odwzajemnione spojrzenie. O fotografii otworkowej. Typoscript, Wrocław 2004.

(2) Marianna Michałowska, Niepewność przedstawienia, Rabid, Kraków 2004.

(3) Zbigniew Tomaszczuk, Być sam na sam z fotografią, Kwartalnik Fotografia, 14/2004.

(4) Paweł Kula, Słońce jest otworem, przez który wpada Światło, Kwartalnik Fotografia,8/2001.

(5) Agnieszka Kurant, Pararelne realności o fotografii Marka Domańskiego, Kwartalnik Fotografia,7/2001.

(6) Z.Tomaszczuk, Georgia Krawiec, Niemcy w Polsce, Droste, Warszawa 2005.

(7) Anastazja Dwulit, Kanapa, ciało i czas, Kwartalnik Fotografia 10/2002.

(8) Marek Noniewicz, Światłoczułe przesyłki 2000, Kwartalnik Fotografia12/2003.

(9) Stefan Wojnecki, Fotografia postmedialna, Kwartalnik Fotografia 7/2001.

(10) Grzegorz Przyborek, Obszary iluzji - realność widma, o fotografii Piotra Wołyńskiego, Kwartalnik Fotografia,5/2001.

(11) Edyta Wypierowska, Martwe natury, Kwartalnik Fotografia, 14/2004

(12) M.Michałowska, Niepewność przedstawiania...,op.cit., s.235

(13) Dotychczas wystawiana była w ramach Miesiąca Fotografii w Krakowie w 2004, na FotoFestiwalu w Łodzi w 2005, kawiarni Czuły Barbarzyńca w Warszawie w 2005, w ramach warsztatów fotografii otworkowej w Galerii braci Jabłkowskich w Warszawie w 2005 r.